Byłam speszona i nieco zdenerwowana, bo właśnie upadlam na ziemię, ale przez kogo? Jak zwykle musiałam spotkać Liam'a. Czy on naprawdę mnie śledzi? A na dodatek znowu pokazałam swoja niemiłą stronę. Z niedowierzaniem pokręciłam głową i już miałam wstać, kiedy poczułam uścisk na dłoni.
-Pomogę ci i nie przepraszaj nie tylko twoja wina-powiedziałam chłopak i pomógł mi wstać, jednak gdy już poczułam grunt pod nogami cofnęłam szybko swoją dłoń i nieco się odsunęła.
-Dziękuję za pomoc, ale ja już muszę iść-powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia z hotelu.
-Czekaj-usłyszałam za sobą jakże dobrze znany mi głos i poczułam dłoń opadającą na moje ramię. Wyszarpałam się i zmierzyłam go wzrokiem.
-Boisz się mnie? Nie zrobi ci krzywdy. Ktoś kiedyś coś ci zrobił?
-Nie twoja sprawa zostaw mnie w spokoju Liam-warknęłam i pędem opuściłam hol wychodząc przez hotel. Zaciągnęłam się zapachem świeżego powietrza i ruszyłam na tak zwane zwiedzanie, jednak nie za bardzo mi to szło. Ciągle zastanawiałam się dlaczego jestem taka opryskliwa w stosunku do chłopaków. Właśnie sobie uświadomiłam, że jedynym facetem, którego nie spławiłam, nie wyzwałam, ani nie obraziłam był Matt. Co jest ze mną nie tak? Victoria ogarnij się, bo z tobą naprawdę jest coś nie tak. Rozejrzałam się po okolicy i ruszyłam w stronę zaludnionego rynku.
. ~ ' Perspektywa Liam'a ' ~ .
Ta dziewczyna jest naprawdę jakaś dziwna. Chciałem jej pomóc, a ona tak się odpłaca. Chyba naprawdę jestem za dobry nie powinienem wtrącać się w jej życie, ale dlaczego w tak brutalny sposób reaguje na dotyk chłopaka. Przecież powinna zrozumieć, że nic jej nie zrobię. Powinna mi zaufać, bo przecież raz już jej oddałem jej własność, wczoraj nakłoniłem chłopaków do przeproszenia za hałasy, a dzisiaj pomogłem jej wstać. To ona na mnie wpadła, bo była zapatrzona w telefon, ale nie chcąc wyjść na chama wziąłem też to na siebie. ale jak to się mówi "Kobiety nie da się zrozumieć" . Kiedy złożyłem zamówienie co do śniadania wróciłem do pokoju.
. ~ ' Perspektywa Victorii ' ~ .
Zwiedzając Londyn ani razu nie pomyślałam o problemach ani o kłopotach. Nie wiem czy już się z wszystkim pogodziłam, czy może to miejsce tak na mnie działa. Kiedy spojrzałam w bok znowu ujrzałam tą tajemniczą postać. Przyjrzałam się jej uważnie i już chciałam podchodzić, kiedy zaczepił mnie jakiś mężczyzna pytając o drogę. Nawet nie wie jaką, bo mówił tak niewyraźnie, że nic nie zrozumiałam. Gdy już się uwolniłam od niego rozejrzałam się w poszukiwaniu tajemniczej postaci, jednak na marne. Tak jak wczoraj rozpłynęła się w powietrzu.
-Czy ktoś do cholery wytłumaczy mi co tu się dzieje?-zapytałam samą siebie i usiadłam bezradnie na ławce przy kwiaciarni.
-Nic się nie dzieje to był turysta-powiedział znany mi głos. Uniosłam nieco podbródek i spojrzałam na towarzysza.
-O cześć Matt. Co ty tu robisz?-zapytałam.
-To co ty spaceruję.
-A nie powinieneś być w pracy?
-Nie dzisiaj mam wolne, ale przez to, że jeden pracownik zaspał miałem przyjść na dwie godziny.
-Rozumiem-powiedziałam i wstałam z ławki.
-Masz ochotę gdzieś pójść? Zabiorę cię na kręgle-powiedział miło chłopak.
-W sumie czemu nie. Chętnie zobaczę, gdzie jest ta kręgielnia. Słyszałam, że jest bardzo fajna.
-To za mało powiedziane jest odlotowa chodź-powiedział i ruszył. Nie znałam jeszcze za dobrze okolicy dlatego trzymałam się nieco z tyłu.
-A daleko to jest? Już trochę się dzisiaj nachodziłam.
-Jeśli bolą cie nogi to mogę cię wziąć na barana.
-Wiesz co dzięki, ale nie-powiedziałam i zaśmiałam się cichutko. -Wolę jednak iść-dodałam i klepnęłam go w ramię. Po kilku minutach dotarliśmy do celu. Wypożyczyliśmy odpowiednie buty i ruszyliśmy na tor.
-To są jakieś jaja?-zapytał Matt. momentalnie spojrzałam na niego z pytającą miną.
-Wszystkie tory są zajęte, ale czekaj może się do kogoś przyłączymy. Spytaliśmy kilka osób, ale nie pozwolili się przyłączyć. Na moje szczęście. Wyczuliście sarkazm? Zgodziła się piątka super chłopców. Takie słodkie, że aż rzygać się chce.
-Cześć Victoria-pisnął Loui i rzucił mi się na szyję. Dobra przyznam szczerze tego nawet lubię i tego blondynka też.
-Czesć pasiasty-powiedziałam i posłałam mu delikatny uśmiech.
-Kto powiedział ci moje przezwisko?
-Emm..nikt. Tak tylko powiedziałam, bo widzę, że lubisz bluzki w paski-odpowiedziałam i dźgnęłam go delikatnie w brzuszek. -To co gramy?-zapytałam i kątem oka spojrzałam na Liam'a, który uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam ten gest podchodząc do niego.
-Wiesz...sorry za rano-powiedziałam i podrapałam się po swojej czuprynie.
-Nie ma sprawy.
-Nie za bardzo mi wychodzą nowe znajomości-powiedziałam szczerze i westchnęłam.
-Mam pomysł, mam pomysł-powiedział brykający Louis. Wybuchnęłam śmiechem zakryłam twarz.
-Utworzymy grupy i mała rywalizacja. Ja ,Harry, Zayn razem, a Liam, Victoria i em...
-Matt-powiedział mój towarzysz, z którym przyszłam.
-Więc Liam, Victoria i Matt razem, a Niall będzie naszym kochanym sędziom-po chwili rozległ się dźwięk telefonu. Okazało się, że Matta. Odszedł na bok i rozmawiał przez chwilę.
-Ja się wycofuję, muszę wracać do roboty sorry.
-Dobra leć-powiedziałam i spojrzałam na blondynka.
-Grasz z nami-uśmiechnęłam się promiennie i pociągnęłam Nialla do naszej grupy.
Wszyscy się zgodzili dlatego, po chwili mogliśmy już spokojnie grać. Trwało to jakieś dwie godziny, albo i więcej. Nie liczyłam czasu, ale mogę przyznać, że świetnie się bawiłam. Kiedy już skończyliśmy grać i zmieniliśmy obuwie ruszyliśmy w stronę hotelu przynajmniej ja z Liam'em. Zauważyłam, że jesteśmy sami po jakiś 5 minutach.
-A gdzie pozostali?-zapytałam zdziwiona zatrzymując się.
-Poszli do domu.
-Do domu?-zapytała.
-Tak dzisiaj rano dzwonił Paul i powiedział, że dom gotowy i zawiezie nasze rzeczy do domu.
-A to dlaczego ty nie idziesz z nimi?
-Chciałem cię odprowadzić jeśli pozwolisz.
-Liam nie chcę ci sprawiać kłopotu. Jest już późno, jesteś pewnie też zmęczony powinieneś wracać. Dam sobie radę.
-Niech ci będzie, ale jakby co to dzwoń-powiedział i wpisał mi swój numer telefonu.
-Dobrze. dobranoc-powiedziałam i musnęłam wargami jego policzek. Zarumieniłam się delikatnie i ruszyłam w stronę hotelu. Kiedy byłam już prawie na miejscy usłyszałam jakieś szmery i kroki. Obróciłam się momentalnie i ujrzałam zakapturzonego mężczyznę.
-Kim jesteś daj mi spokój-powiedziałam przestraszona cofając się. Nie uzyskałam odpowiedzi na poprzednie pytanie wręcz przeciwnie owa postać ruszyła pędem w moją stronę. Krzyknęłam głośno i zaczęłam uciekać wołając pomocy, jednak nikt mnie nie usłyszał. Wbiegłam do jakieś klatki schodowej i zamknęłam drzwi przestraszona. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam nerwowo szukać numeru w telefonie. Miałam dwie opcje, ale która wybrać. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i usłyszałam już po chwili głos.
-Halo?-usłyszałam.
-Proszę przyjedź po mnie pomóż mi-mówiłam spanikowana płacząc do słuchawki. Trzęsły mi się ręce ze zdenerwowania.
-Ale kto mówi? Spokojnie.
-Vi..victoria-wychlipałam i skuliłam się siadając na schodach.
-Gdzie jesteś?
-Nie wiem jestem na jakieś klatce schodowej-powiedziałam wstając i wyglądając przez okno w drzwiach. -Na przeciwko jest park. Proszę szybko on tu może wejść-powiedziałam i rozłączyłam się, gdyż wiedziałam, że za moment może rozładować mi się telefon.
____________________________________________
Tadam ! .xx
Jak myślicie do kogo zadzwoniła Victoria.
Ma dwie opcje tylko kogo wybrała ? < 3
CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE < 3 ♥
Edit. Przepraszam jeśli was denerwuję z powiadomieniami o rozdziału na blogu. Od teraz będziecie musieli sami wyczekiwać rozdziału. Przepraszam i mam nadzieję, że mimo to będziecie tutaj zaglądać. POZDRAWIAM < 3