czwartek, 10 października 2013

Rozdział 9.

Chcę was przeprosić, że tak nie bywam tu często, ale jestem chora.
Ciągle jeżdżę po lekarzach :(
A do tego szkoła.
przepraszam, że nie komentuje waszych opowiadań. Kiedyś to nadrobię. 

_________________________________________________________

Światło wołające mnie do ciebie było takie wyraźne, takie...takie jasne. Miałam ochotę iść w tą stronę. Chciałam zobaczyć kto woła mnie do siebie. Po chwili znalazłam się na placu zabaw i rozglądałam się dookoła, jednak nic ciekawego nie znalazłam. Co było dziwne, że nawet nikogo tutaj nie było. Ruszyłam w nieznanym mi dotąd kierunku i po kilku krokach nie czułam już gruntu pod nogami. Spadałam..spadałam i byłam pewna, że to już koniec mojego żywota.

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Byłam w jakimś pomieszczeniu z białymi ścianami. Ale czy to na pewno szpital? Czy ja żyję? A może to tylko moje złudzenie, mój sen. Ale muszę zadać sobie jedno pytanie czy osoba nie żyjąca może śnic? Nagle z zamyślenia wyrwał mnie czyjś jakże kojący szept. Skierowałam wzrok na daną osobę i zostałam przywitana ciepłym uśmiechem.
-Nareszcie się obudziłaś-usłyszałam szept mężczyzny i skrzywiłam się nieco.
-Tak ...-odpowiedziałam tylko tyle, bo tylko tyle byłam w stanie.
-Wszystko dobrze? Martwiłem się o ciebie.
-Kim jesteś?-zadałam tym razem ja pytanie i przyjrzałam się jego wyrazowi twarzy.
-Nie pamiętasz? - zapytał i ruszył do wyjścia.
-Liam zaczekaj...Tak wszystko dobrze-odpowiedziałam i napotkałam jego jakże cudowne spojrzenie, którego mi tak cholernie brakowało. Oddała bym za nie wszystko. Ten wzrok przeszywający moje ciało i uśmiech powodował u mnie paraliż, ale w pozytywnym znaczeniu.
-Wystraszyłaś mnie. Myślałem, że mnie nie pamiętasz.
-Tak? To dlaczego chciałeś wyjść?
-Po lekarza.
-Nie wyglądało to tak.
-Przepraszam Victoria.
-Ile byłam nieprzytomna?-zapytałam
-Kilka godzin. Jak się czujesz?-zapytał i chwycił mnie za dłoń.
-Czuję się dobrze, ale troszkę mnie boli.
-Powiedz mi kto to zrobił?
Nie spodziewałam się, że o to poprosi. Nie mogłam mu o tym powiedzieć. Przynajmniej nie teraz. Nie chce by przez tego bandytę chłopcy uznali mnie za gorszą. Tak naprawdę interesuje mnie zdanie Liam'a i.No tak jeszcze jednego chłopca. Zayn'a. Nie wiem czemu, ale po prostu jest świetnym towarzyszem.
-Nie teraz proszę cię. Nie mam ochoty na razie o tym rozmawiać-powiedziałam. Widziałam, że Daddy otwiera usta, by coś powiedzieć, ale wtedy do sali wparowali chłopacy z wielkim misiek w rękach i bukietem róż. Zaśmiałam się i spojrzałam na nich z dziwną miną.
-To dla ciebie-powiedział Louis i bryknął do mnie kładąc mi w nogach na łóżku misia.
-Mieliśmy wnieść tak Liam'a, ale jest za ciężki-dodał ponownie pasiasty za co dostał od Liama w głowę. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ej.., o mój Kevin ci odda-powiedział oburzony Tommy robiąc smutną minkę.
-Oj chodź tu-przytuliłam go delikatnie. -chcę tutaj być. Nie cierpię szpitali-wyznałam i westchnęłam.
-Niedługo wyjdziesz zobaczysz-powiedział Zayn uśmiechając się jak zwykle uwodzicielsko.
-Musimy iść niedługo i tak nas wyproszą. Trzymaj się. wpadniemy jutro-odezwał się Horan. Wyściskałam i pożegnałam każdego, a potem zwyczajnie zasnęłam zmęczona.

. ~ ' Dwa tygodnie później ' ~ .

Minęły już dwa tygodnie od czasu tamtego zdarzenia. Wróciłam już do domu jakiś tydzień temu. Jestem już zdrowa, ale mimo wszystko Zayn i Liam nie pozwalają mi nawet samej sobie zrobić kanapki. To mile z ich strony, ale czasami mam dosyć. Nie jestem przecież kaleką i zwykłą kanapkę umiem sobie przygotować. Każdy głupi umie posmarować masłem chleb i ułożyć na nim serek, sałatę, ogórek czy co tam innego. Właśnie po kąpieli ubrana w piżamę ruszyłam na dół i spotkałam Zayna.
-Możemy pogadać?-zapytał nieco zdenerwowany.
-Tak jasne o co chodzi?
-Nie tutaj chodź-wciągnął mnie do swojego pokoju, więc usiadłam na łóżku i przyjrzałam mu się. Chodził zdenerwowany po pokoju składając ręce jak ksiądz. To było zabawne. Wyobraźcie go sobie w sutannie.
-Więc o co chodzi?-odgoniłam myśli.
-Bo wiesz.. chcę zaprosić na randkę pewną dziewczynę. A właściwie już zaprosiłem, ale nie wiem gdzie mam ją zabrać-wyznał. Szczerze? dziwnie się poczułam kiedy mi o tym mówił.
-Jeśli to była bym ja to wolała bym prostotę. Zwykłe kino bądź kręgle-odpowiedziałam. -W ogóle jak ona ma na imię?-zapytałam ciekawa.
-Bardzo ładnie, ale..nieważne.
-Zayn proszę powiedz.
-Perrie
-Ale co Perrie?
-Perrie to jej imię-powiedział, a ja poczułam delikatne ukłucie w sercu.
-To gratuluję. Ja już pójdę głodna jestem-zmieniłam temat i wyszłam szybko z jego pokoju schodząc na sam dół. Przy kuchni wpadłam na Liama, który momentalnie mnie objął.
-O fajnie, że jesteś mam pytanie.
-Jakie?
-Wyskoczysz ze mną gdzieś?
-W sumie..ale kiedy?-zapytałam spoglądając w jego tęczówki. Uśmiechnęłam się mimowolnie i dotknęłam jego ramienia.
-Dzisiaj wieczorem?
-Chętnie. a czy teraz mogę zrobić sama kanapkę?
-ależ oczywiście...-ruszyłam do kuchni, ale chłopak zatrzymał mnie i przyciągnął. -Że nie. Ja zrobię-powiedział i pocałował mnie. Poczułam motylki w brzuchu, ale pocałunek odwzajemniłam. Po kilku sekundach zostałam sama w korytarzu patrząc na puste miejsce po Payne, który właśnie tak cudownie mnie całował. Usłyszałam chrząknięcie i spojrzałam w bok przełykając głośno ślinę.

-____________________________________________________

Kogo ujrzała Victoria?
To w następnym, a w ogóle to wiem. Bezsensu ;c